Uderzył
mnie blask słońca. Wszystko było tak jasne, że aż bolało. I ten upał. Było
jeszcze gorzej niż w środku. Mój oddech przyśpieszył, zrobiłam dwa małe kroki w
tył usiłując złapać się czegokolwiek. Opadłam ciężko na schodki. Zacisnęłam
swoje małe dłonie. W końcu otworzyłam oczy, wokół był tylko piasek. Czerwony,
gorący piasek. Miliony kilometrów pustyni, pustki w śród której się znalazłam.
Zerwałam się na równe nogi. Z powodu gwałtownego ruchu poczułam ukłucie w
żołądku a moje zawroty głowy powróciły. –Gdzie jestem? –wyszeptałam. Nie
oczekiwałam odpowiedzi, było to raczej pytanie do samej siebie, pytanie na
które nie byłam w stanie odpowiedzieć.
“I tak ciężko jest nienawidzić kogoś kogo
doskonale się rozumie”
Po·ry·wacz
» Osoba, która uprowadziła kogoś
» Ten, kto porwał, uprowadził kogoś, coś
„Wszyscy pragnęli odpowiedzi których nie byłem
w stanie udzielić”
Chciałam uciec? Zobaczyć radosne twarze
rodziców i przyjaciół? Wrócić do „normalnego” życia? Czy wolałam zostać tutaj,
po środku pustkowia? W miejscu gdzie nikt nie mógł mnie znaleźć. Bez miejskiego
tłoku, natrętnych ludzi proszących o pieniądze, ludzi spieszących się do pracy,
gimnazjalistów krzyczących głośno w metrze. Czy zostać tutaj z nim? Na zawsze, tylko on, ja i miliony
kilometrów nicości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz